Just remember, the sweet is never as sweet without the sour, and I know the sour.
{Brian Shelby, Vanilla Sky}
Tak więc przyszedł znowu moment, kiedy blogowe zegary wybiły godzinę rabarbaru.
W moich Różnych Rzeczach o rzewieniu rzecz już też niegdyś była - KLIK.
Jako że wczoraj wieczorem dostałam dużą torbę, a w niej rabarbar do posadzenia i już pocięty, do zjedzenia, a dziś był dzień wolny od pracy... ale nie od przyjemności ... powstały słodkie tartaletki z kwaśnym charakterem. No w maju nie ma ucieczki od rabarbaru!
To już chyba "narodziny nowej świeckiej tradycji" (Miś, leci... i śmieszy po raz nie wiem który...) :)Ciasto kruche (6 tatraletek) 150g mąki 75g zimnego masła łyżka cukru waniliowego szczypta soli 2 łyżki zimnej wody
Składniki zagnieść na elastyczne ciasto. Owinąć folią i schłodzić przez godzinę w lodówce. Schłodzone ciasto rozwałkować, wylepić nim posmarowane masłem foremki. Ciasto ponakłuwać widelcem, wysypać fasolą/grochem. Piec 15 minut w temperaturze 175 stopni.
Nadzienie rabarbarowe i galaretka rabarbarowa
350g obranego, pokrojonego rabarbaru
300ml wody
8 pełnych łyżeczek cukru
pół łyżeczki mielonego kardamonu
(opcjonalnie kilka listków świeżego rozmarynu)
Wszystkie
składniki wkładamy do rondelka i gotujemy ok.10 minut. Rabarbar musi
być miękki, może się nawet rozpadać. Przecedzić przez sitko. Pozostały
płyn umieścić w spowrotem w rondelku, redukować przez kolejne 10 minut.
Zdjąć z ognia, dodać 1,5 łyżeczki żelatyny, dobrze rozmieszać. Galaretkę
wylać do pojemnika i schłodzić, aż stężeje.
Beza
2 duże białka
120g cukru
kilka kropli octu winnego
Białka ubić na sztywną pianę i nadal ubijając, dodawać partiami cukier. Piana musi być sztywna, zwarta i błyszcząca. Pod koniec ubijania dodać ocet. Na dno tartaletek nałożyć rabarbar, dopełnić bezą (najlepiej użyć szprycy, by stworzyć "gniazdko" z wgłębieniem na galaretkę) i piec kolejne 12-15 minut do zrumienienia bezy. Ostudzić tartaletki i udekorować galaretką.