wtorek, 16 lipca 2013

Tartaletki very berry, czyli nie bój się bloga




Better than any argument is to rise at dawn and pick dew-wet red berries in a cup.
{Wendell Berry}



Właśnie przeczytałam w magazynie 'Twój Styl' artykuł Tessy Capponi-Borawskiej o przewrotnym tytule "Bój się bloga". Autorka, której artykuły we wspomnianym magazynie lubię i szanuję (bo można się z nich dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o kulinariach), pisze o pewnych przeoczeniach i uchybieniach bardziej lub mniej merytorycznych. Zgadzam się z nią w kwestii, iż dbałość o poprawność językową jest ważna. 'Mozarella', 'spagetti', lub 'szynka prosciutto' (=szynka szynka) w postach, które traktują o kuchni, a zwłaszcza włoskiej, po prostu rażą. Z drugiej strony, każdemu czasem omsknie się palec na klawiaturze i tu jakaś literka zostanie pominięta, a gdzie indziej dodana. Ot co! I w dobrych książkach po korektach można znaleźć błędy i literówki.
Z drugą kwestią podniesioną przez Panią Capponi-Borawską już się jednak nie zgadzam. "Twórczość kogoś, kto rozpisuje się na temat potrawy, składnika, zjawiska kulinarnego, których nie zna i nie rozumie, może lepiej zorientowanego czytelnika doprowadzić do szału. A tych, którzy orientują się słabo, wprowadzić w błąd' - pisze autorka. Pod ostrze krytyki poszły blogi kulinarno-obyczajowe jako takie, a także przepisy, które nazwane na blogach 'autorskimi', okazują się mniej lub bardziej wyraźnymi kalkami receptur z książek kucharskich.
A ja się zastanawiam, czy dobre jedzenie musi być zawsze, aż tak rozumiane i osadzone merytorycznie, żeby ktoś się nim publicznie pozachwycał na blogu, albo podzielił informacjami o nim zdobytymi chociażby w sieci? Czy nie wystarczy, że komuś smakuje i może przy pysznej potrawie spędzić miło czas w kuchni, a potem z przyjaciółmi?
Gdyby taka dogłębna wiedza i zrozumienie było najistotniejsze, to możliwe, że żadna kuchnia narodowa czy regionalna nie przekroczyłaby granic politycznych państwa.
Wtedy nie zamawialibyśmy w restauracjach pasta alla carbonara, nie sięgalibyśmy w sklepie po mozzarellę (a czasem 'mozarellę') i nie wiedzielibyśmy co to jest, i jak smakuje tiramisu.

I nie byłoby o czym mówić ani pisać.
No i schabowy na blogowych zdjęciach mógłby nie przebić wyglądem lasagne lub saltimbocca!


A tak, to się dzieje. Kto chce, to czyta. Kto chce, to korzysta. A kto chce, to pomija wszelkie blogi i idzie wykorzystywać swą wiedzę w praktyce w kuchni, nie tracąc czasu ani nerwów. :)

Co do kopiowania przepisów - jestem na wielkie NIE w stosunku do operacji Ctrl+C - Ctrl+V i podpisywania się pod tym jako autor (dotyczy przepisów, zdjęć, itd).
Mam jednak świadomość, że każdy przepis jest kalką kalki pomysłu na recepturę wymyśloną dawno temu przez kogoś i powieloną oraz zmodyfikowaną tyle razy, że po prostu... nic nowego pod słońcem.
A jak natrafię na taką kalkę, ale wartą wykorzystania, to i tak się cieszę.

Tymczasem dla Was, kruche tartaletki z różową bezą.
Przepis na proporcjach, które ktoś kiedyś gdzieś wymyślił, a ja stosuję z pamięci...


Ciasto kruche (na 4 sztuki)
100g mąki
50g zimnego masła
łyżka cukru waniliowego
szczypta soli
łyżka zimnej wody

Składniki zagnieść na elastyczne ciasto. Owinąć folią i schłodzić przez godzinę w lodówce. Schłodzone ciasto rozwałkować, wylepić nim foremki. Dno ponakłuwać widelcem, przykryć papierem do pieczenia i wysypać fasolą/grochem. Piec 15 minut w temperaturze 175 stopni. 


Beza
2 duże białka
120g cukru
kilka kropli octu winnego
aromat migdałowy
barwnik

Białka ubić na sztywną pianę i nadal ubijając, dodawać partiami cukier. Piana musi być sztywna, zwarta i błyszcząca. Pod koniec ubijania dodać ocet, aromat i barwnik. Dno tartaletek posmarować dżemem owocowym, napełnić bezą i piec kolejne 12-15 minut do zrumienienia bezy.
Udekorować owocami.


15 komentarzy:

  1. W gruncie rzeczy chodzi o smak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pysznie:) Muszę chyba potroić przepis....4 sztuki zniknęłyby zanim trafiłyby na stół:))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą. Przestrzegam praw autorskich, ale co by było, gdyby każdy zazdrośnie strzegł swoich przepisów, nie dzieląc się z rodziną, znajomymi, sąsiadami? Gotowanie to dla wielu osób zabawa i każdy może po swojemu interpretować dany przepis. Polacy dopiero teraz odkrywają wiele nowych potraw i smaków, dajmy sobie trochę czasu i wybaczmy "profanację".
    Ja natomiast reaguję przepisowo i naukowo i cieknie mi ślinka na widok tych pyszności, prosty przepis! Wypróbuję...
    pozdrawiam serdecznie
    marta

    OdpowiedzUsuń
  4. O ale tartaletki, wow :)) Blogi kulinarne są wspaniałym narzędziem dla kuchennych laików, klik klik i mamy przepis na obiad, kolacje itp. Książki kucharskie chyba wychodzą z mody...
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Ta łatwość dostępu i wizualizacje w postaci zdjęć są naprawdę przydatne. Chociaż ja lubię książki, czasem dla samego ich przeglądnięcia i 'leżenia'...

      Usuń
  5. Wszystko jest pastiszem czyz nie? Jesli ktos wykorzystuje przepis z ksiazki i podaje zrodlo, to wedlug mnie wszystko jest w porzadku. Nie mam tysiecy ksiazek, nie znam wszystkich przepisow swiata i jesli ktos fajnie cos zaprezentuje i latwo i przyjemnie, to dlaczego nie? :)

    www.sevenwishes.eu

    OdpowiedzUsuń
  6. W moim przypadku chodzi o przyjemność gotowania i robienia zdjęć, i z pełną świadomością zdaje sobie sprawę że przepisy autorskie nie istnieją, bo możliwe przecież jest że w dwóch miejscach na kuli ziemskiej ktoś wpadnie na połączenie dwóch składników lub juz wpadł, a ja mogę o tym nie wiedzieć :) Więc nie ma co się przejmować i robić, a jak to sie komuś nie podoba to jego sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dominiko, wszystkie fotki Twoje sa przecudowne, tekst, styl,przepisy, kolory.... mnie zachwyca, gdzie w takiej malej istotce z numerem bucika 5 ( podpatrzylam zlote pantofelki) mieszcza sie tak ogromne poklady artystyczne...
    podziwiam i zawsze podpatruje....
    Caluje Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Kochana, sprawiłaś mi ogromną przyjemność swoim ciepłym komentarzem... Buziaki dla Was! :*

      Usuń
  8. Prowadzisz wspaniałego bloga, zostaję na dłużej! :)

    OdpowiedzUsuń