We must free ourselves of the hope that the sea will ever rest. We must learn to sail in high winds.
{Aristotle Onassis}
Dzisiejszy post to przede wszystkim historia o Dzielnej Kobiecie.
Jest ona młodą żoną i mamą, która na swojej drodze zawodowej w momencie dużych nadziei i radości, spotkała się z rozczarowaniem. Nazywało się ono wypowiedzenie... z powodu ciąży.
Jako socjologa takie historie drażnią mnie podwójnie.
Pamiętam pewną rozmowę kwalifikacyjną, jakieś siedem lat temu, na której nagle padło pytanie o dzieci posiadane i planowane. Powiedziałam, że takie pytanie nie miało prawa paść. Ale takie pytania niestety padają często. A wcale nie rzadziej szczęśliwe przyszłe i młode mamy z entuzjazmem wracają do swego miejsca pracy po to, by zastać inną osobę i inny kubek na swoim biurku.
Pewna Dzielna Kobieta nie poddała się jednak. Urządzając swej rodzinie ich nowe miejsce na ziemi, dostrzegła potrzebę bliską wielu jej podobnym kobietom - potrzebę oswojenia przestrzeni pięknymi dodatkami, które nie zrujnowałyby portfela, i tak już często nadwyrężonego samym zakupem lokum, lub po prostu codziennymi wydatkami.
Pomyślała o pięknie połączonym z funkcjonalnością. O przedmiotach które "można wykorzystywać na tysiące sposobów tak, że słój może być doniczką, wazonem, lampionem...".
I tak z dużej ilości pozytywnej energii i miłości do ładnych rzeczy powstał sklepik internetowy.
Koniecznie TU zajrzyjcie, by przekonać się, dokąd prowadzą doświadczenia Dzielnej Kobiety i jak możemy skorzystać z jej poszukiwań niebanalnych przedmiotów.
Mnie w tym sklepiku zafascynowały lampiony. Jeden z nich pokazuję Wam poniżej.
W takim morskim, kuszącym lato klimacie.
Bo nawet, jak się mieszka 100 kilometrów od morza, to czasem jest do niego za daleko. Ale zawsze można zaprosić je do domu. :)
A gdyby ktoś zgłodniał, to polecam słodkawą, sycącą morską zupę z mlekiem kokosowym.
Morska zupa (4-5 porcji):
450g fileta z białej ryby (użyłam mintaja)
250g dużych krewetek (gotowanych)
500ml bulionu rybnego (lub z kurczaka)
puszka mleka kokosowego
1 cebula
2 ząbki czosnku
5 średnich ziemniaków, umytych, nieobranych
150g zielonego groszku
1 papryczka chilli
1 łyżeczka sproszkowanego imbiru
2 liście laurowe
3 liście limonki kafir
2 ziarenka ziela angielskiego
skórka otarta z połowy cytryny
3 łyżki sosu rybnego
W garnku z grubym dnem na małym ogniu rozpuszczamy łyżkę masła z łyżką oliwy. Wrzucamy pokrojoną cebulę, czosnek, liście limonki i laurowe, ziele angielskie, imbir, pokrojoną papryczkę chilli oraz pokrojone w kostkę ziemniaki. Dusimy około 5 minut. Dodajemy bulion i sos rybny. Gotujemy do czasu, aż ziemniaki będą prawie miękkie. Dodajemy mleko kokosowe, skórkę cytryny, pokrojoną w kawałki rybę oraz groszek. Gotujemy kolejne 10 minut. Na koniec dodajemy krewetki i podgrzewamy krótką chwilę, aż będą ciepłe.
Piękna historia, piękne zdjęcia...końcówka postu jest nadzieją na lepsze jutro. Życzę dużo słońca i pozytywnej energii:)
OdpowiedzUsuńPS. Pozdrowienia znad morza- przesyłam szczyptę piasku i butelkę wody morskiej:)
Dziękuję za szczyptę piasku! :)
UsuńWlasnie zajrzalam i zycze duzo pozytywnej energii tej dzielnej kobiecie:)))
OdpowiedzUsuńi trzymam kciuki, bo sama wiem, ze warto jest walczyc o marzenia...:)
Pięknie zachęciłaś do zatrzymania się na dłużej w tym sklepiku :)
OdpowiedzUsuńDominiko pięknie piszesz i pięknie fotografujesz. Super, że dzielisz się z nami takimi tematami, nieraz trudnymi, ale dotyczącymi nas w jakiś sposób. Miłego dnia!!!
OdpowiedzUsuńJa też boję się tego pytania i również boję się powiedzieć, że ono nie powinno baść podczas rozmowy kwalifikacyjnej... odpowiedzieć, czy nie odpowiedzieć...
OdpowiedzUsuńPS. masz cudowną umiejętność komponowania
Odpowiedzieć! Chociaz tyle...
UsuńNiezmiennie zachwycają mnie Twoje zdjęcia, nie ważne co fotografujesz, ja nie mogę oderwać od nich wzroku! :) A lampion jest piękny, połączenie z granatowymi świecami mnie powala :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ciekawe, że zwróciłaś uwagę na taki detal (kolor świec), drobiazgi cieszą mnie pdwójnie :)
UsuńŚliczny blog Dominiko. Będę zaglądać częściej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie i dziękuję za komplement!
UsuńPieknie piszesz, pieknie fotografujesz. Zupa wyglada przeapetycznie, ze ja, ktora nie gotuje coraz czesciej lapie sie na myslach, ze powinnam sama siebie zaskoczyc jakims kulinarnym wyczynem :)
OdpowiedzUsuńJasne, stawianie sobie nowych wyzwań i dążenie do zadowalającego efektu daje dużo radości! :)
Usuńświetny ten lampion , kocham lampiony :)))
OdpowiedzUsuńJa też, ja też!
UsuńNiestety, pytania tego typu i traktowanie kobiet przez pracodawców wciąż pozostawia wiele fo życzenis... Lampion i zdjęcia bsrdzo klimatycznei bardzo w moim klimacie... Cieszę się, że tu zajrzałam ;)
OdpowiedzUsuńWitaj. Buszując po blogach trafiłam do Ciebie a tu takie ładne zdjęcia i smaki .Super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie i dziękuję. :)
UsuńPiękne zdjęcia Dominiko, aż mi mowę odjęło!!!!!!
OdpowiedzUsuńZachwycające zdjęcia, juz biegnę do sklepiku tej Dzielnej Kobiety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
To znowu ja. Chciałam się podzielić z Tobą wyróżnieniem , które otrzymałam . Zapraszam po odbiór do mnie.
OdpowiedzUsuńHistorie takich kobiet są zawsze inspirujące!
OdpowiedzUsuńA skupiając się na kreowaniu morskiego klimatu i na zupie, doskonale Ci się to udało :)
Nie muszę zapraszać nawet morza do domu, Twoje fotografie przeniosły mnie prosto na piaszczystą, ciepłą plażę! Gdzie wynalazłaś taką cudowną poduchę w kształcie konika morskiego?
OdpowiedzUsuńSuper cieszę się, a poduszkę zrobiłam sama. :) Możesz zajrzeć do tego posta: http://roznerzeczydominiki.blogspot.com/2012/05/ucznikowy-konik.html. xoxo
UsuńKocham polskie morze, nawet gdy pada, wieje i jest paskudnie czyli prawie zawsze ;)
OdpowiedzUsuńJestem w stanie w 15 minut spakować się i jechać te 5 godzin aby poczuć ten charakterystyczny zapach, poczuć wiatr i usłyszeć szum fal:)
Sklepik piękny, tylko kupować :)
Ależ bym zjadła taka krewetkę :D
pozdr
P.
Twoje zdjęcia są magiczne. Zostaję tu na dłużej i uciekam do archiwum.
OdpowiedzUsuńPiękne,piękne-masz talent dziewczyno.Pozdrawiam i zapraszam w odwiedzinki,ja chyba zostanę i się porozglądam u Ciebie- bo fajnie tu.papa
OdpowiedzUsuńW bardzo drapieżnych czasach żyjemy. Właściwie przypominają mi czasem dżunglę, gdzie trzeba zawalczyć o przetrwanie zamiast zwyczajnie przeżyć je czując...
OdpowiedzUsuńJuż lecę zajrzeć do Dzielnej Kobiety! :)