Red onions
are especially divine. I hold a slice up to the sunlight pouring in
through the kitchen window, and it glows like a fine piece of antique
glass. Cool watery-white with layers delicately edged with imperial
purple...
{Mary Hayes Grieco, The Kitchen Mystic}
"Gotując na oko, czyli kulinarna podróż za głosem smaku"
Sztuka w trzech aktach.
Akt 1.
Dwie łopatki z dzika leżakują półtora dnia w chłodzie, w marynacie z czosnku, pieprzu, ziela angielskiego, kolendry, liścia laurowego, tymianku i wina. Tymczasem czerwona cebula w gorącu patelni pod wpływem cukru Dry Demerara i octu balsamicznego zmienia się w wytrawną marmoladę.
Dominika: - A może by tak lampkę wytrawnego wina cebulo?
Głos smaku: - Bardzo chętnie, poproszę.
Dominika: - I może jeszcze małą szczyptę soli dla dobrego balansu smaku?
Głos smaku: - No ba!
Akt 2.
Dziczyzna zglazurowana na patelni trafia do rzymskiego garnka. Piecze się półtorej godziny, bulgocze w winie z szalotkami i czosnkiem, stygnie i gdy już ma zostać poddana kolejnym godzinom opiekania i duszenia zupełnie nieoczekiwanie okazuje się, że... jest gotowa.
Dominika: - Ciekawe ile jeszcze potrzebuje ta dziczyzna, by była miękka i krucha?
Strona internetowa: - No pewnie jeszcze z dwie godziny...
Dominika: - No trudno, odpalam piekarnik ponownie. Lepiej dłużej, byle było wyśmienite.
Przed włączeniem piekarnika Dominika postanawia jednak, sprawdzić jak się dzik ma. Otwiera więc brytfannę.
Rzymski Garnek Romertopf: - Ta da!
Akt 3.
Łopatka z dzika serwowana na cebulowej marmoladzie (której rola okazuje się wcale nie tak drugoplanowa) z ziemniakami czosnkowo-tymiankowymi skutecznie wpływa na kubki smakowe i poczucie sytości i zadowolenia. Znika niepostrzeżenie i ślad po niej ginie.
Dominika: - I jak ten dzik?
W odpowiedzi słychać stukot sztućców i dyskretne mlaskanie.
Kurtyna.
Cudowne zdjęcia!!! Piękne, jak z książki kucharskiej:)
OdpowiedzUsuńPiękny komplement, dziękuję. W zasadzie, to prawie taka moja mini książka kucharska online ;)
UsuńWielkie brawa, ja dzika zrobić nie umiem, zajadam się zawsze u babci, pysznie doprawiają!!!
OdpowiedzUsuńTwój wygląda obłędnie!!!!!!!!!!!!!!!!!
Smakował też świetnie. Myślę, że przyczyznił się do tego również Romertopf. Tak czy inaczej przygoda z dziczyzną zakończona sukcesem i do powtórzenia!
UsuńMistrzostwo świata!!! Sztuka udana na 100%.
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję. Twój komentarz to jak oklaski po opadnięciu kurtyny.
Usuńno nie mogę! boskie foty jak zawsze:)))))))))
OdpowiedzUsuńściskam ciepło
Dziękuję, trochę ciepła się przyda na pewno! :)
UsuńBrawo brawo brawissimo! Aromatyczna sztuka, chętnie wzięłabym udział w akcie 3 :)
OdpowiedzUsuńpięknie to wszystko opisałaś no i pokazałaś na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, staram się zawsze tchnąć w tekst odrobinę mojej grafomanii ;)
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę pogotować trochę na dziko dzika :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia, ale to już wiesz..
Okazuje się, że nie taki dzik straszny, jak go opisują... A na pewno nie zły, więc zachęcam z pełnym przekonaniem! Pozdrowionka!
Usuńdzik jest dziki.... ale widzę że nie w Twoim wypadku, chętnie bym spóbowała, tylko gdzie ja dzika dorwę :))))
OdpowiedzUsuńMusisz poszukać znajomych w Kółku Łowieckim ;)
UsuńWygląda niezwykle zachęcająco:) mmmmmmmmmmmm :)
OdpowiedzUsuńcudnie wygląda i wcale nie ma ostrych kłów ;)
OdpowiedzUsuńCudowny spektakl, z przyjemnością wzięłabym w nim udział, szczególnie w trzecim akcie :) Ja bym chyba Dominiko nie odważyła się zabrać za dzika, ale z tego co czytam to mam wrażenie że Ty poradziłaś sobie z nim doskonale i wyszedł naprawdę pysznie. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńWOW, it looks so scrumptious:) So well done, lovely.
OdpowiedzUsuńThanks! And hugz for you from the land of your favourite PIEROGI! :)
UsuńW ogóle nie rozumiem jak to się stało, że dopiero dzisiaj tu trafiłam...Cudnie u Ciebie Dominiko :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. To przemiłe, że pojawiają się nowe osoby, którym się podoba. Zapraszam i pozdrawiam!
Usuń