poniedziałek, 29 września 2014

przybrzeżny, nadbrzeżny, pobrzeżny...(?)



The voice of the sea, speaks to the soul.
{Kate Chopin}




Kto śledził tego bloga, ten wie, że nie od początku pokojowi dziennemu pisana była plażowo-nadmorska (?) [bo jak najlepiej oddać w naszym języku ten piękny angielski przymiotnik coastal..?] stylistyka. Można to zobaczyć chociażby TU.
Kierunek ten został jednak obrany jakiś czas temu i tam właśnie żeglujemy. Póki co, to chyba taki stylistycznie docelowy port dla tego pokoju, gdyż coraz bardziej czuję, że to - jak mówi powyższy cytat - przemawia do mojej duszy.

Ostatnio w kącie dzięki pomocy Męża i wiertarki bez udaru (ech! = skracanie kołków rozporowych) zadomowiła półka w założeniu producenta łazienkowa (HJÄLMAREN), która od pierwszego wejrzenia nijak z łazienką mi się nie kojarzyła, bo od razu zwizualizowałam ją sobie na ścianie w pokoju.

Nie od dziś wiadomo zresztą, że najfajniej jest wykorzystywać różne meble i przedmioty w niekonwencjonalny sposób lub niezgodnie z zalecanym miejscem ich przeznaczenia. :)
Grunt to nie osiąść na pomysłowej mieliźnie!

PS. I jeszcze puszczam oko i uśmiech do Ani Scraperki, z której domu do mojego przywędrowały te świetne błękitne poduszki z pomponikami!




poniedziałek, 22 września 2014

eat! barcelona!




I wrote every day between the ages of 12 and 20 when I stopped because I went to Barcelona, where life was too exciting to write.
{Colm Toibin}


Babie lato pod rękę z jesienią wkraczają w naszą codzienność. 
Budzą się myśli o szarlotkach, ciepłym kakao, a nawet bigosach.
Jednak jak dla mnie to jeszcze nie czas na zakup dużej ilości kiszonej kapusty, za to najwyższy na rozpoczęcie wspominania. A że podróżowanie to w ogromnej mierze poznawanie lokalnych tradycji kulinarnych i kosztowanie...

Moje bieżące wspominania wakacyjnych (przy)smaków to arròs negre, kalmary w przeróżnym wydaniu (a nawet przyrządzeniu), owoce morza i koktajle z owoców nie-morza, ensaimadas na śniadanie oraz wszechobecne w cukierniach bezy i cała masy innych pyszności...


No i może jutro zaczyna się jesień, w mojej głowie jednak bardziej flan, niż jabłecznik (choć i na niego przyjdzie czas, gdy wspomnienia wyblakną na dobre).
Może następny post właśnie o tym?