Only the knife knows what goes on in the heart of a pumpkin.
Odleżała swoje. Ale tak ładnie wyglądała, że nie miałam sumienia wbić jej noża w serce. W końcu jednak nadszedł ten dzień, gdy w obawie o jej wewnętrzne zepsucie, zdecydowałam się na ostateczny ruch. Stawiała opór, nie sądziłam, że jest aż tak gruboskórna. Mąż przejął więc nóż... A potem poszło już gładko i mogliśmy delektować się wspaniałym, lekko ziemnym, słodkim aromatem. Nawet nie chciałam na koniec deseru!
Zupa - krem z pieczonej dyni (4 porcje):
1 niewielka dynia Hokkaido (ok. 1,5 kilograma)
1 mała cebula
ząbek czosnku
litr bulionu cielęcego lub drobiowego
1/2 łyżeczki ziaren kolendry
1/2 łyżeczki kuminu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
100g słodkiej śmietanki
sól morska
1 łyżka oliwy z oliwek + 1 łyżka masła
ocet balsamiczny
słodka śmietanka
pół szklanki ziaren słonecznika uprażonych na suchej patelni
Dynię kroimy na 8 części, posypujemy solą morską i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C, aż będzie miękka (ale nie dopuszczamy do przypalenia miąższu). Po ostudzeniu obieramy. Można ją przygotować dzień wcześniej. W garnku z grubym dnem rozgrzewamy oliwę z masłem. Poszatkowaną cebulę i zmiażdżony ząbek czosnku podsmażamy. Gdy są już miękkie, dodajemy dynię, chwilę szklimy. Zalewamy bulionem. Kolendrę, kumin i gałkę ucieramy w moździerzu, dodajemy do zupy. Gotujemy ok. 15-20 minut. Solimy i pieprzymy wg uznania. Dodajemy śmietankę. Blendujemy (jeśli krem jest za gęsty, możemy dodać odrobinę wrzątku).
Porcję zupy serwujemy z kleksem octu balsamicznego i śmietanki, posypaną prażonym słonecznikiem.
Dodatkowo podałam z paluszkami grissini.
A co Wy lubicie serwować kontemplując Babie Lato?
Zdecydowanie moje smaki :) Najbardziej lubię właśnie dynię Hokkaido, jest cudownie kremowa.
OdpowiedzUsuńA oprócz tego, że u Ciebie pysznie to jeszcze piękne zdjęcia cieszą okiem!
No dynia jest rzeczywiście cudna. Obierając ją po upieczeniu, musiałam się powstrzymywać od zjadania jej sauté.
UsuńWłaśnie poczułam jesień...od tej najlepszej strony...:) Piękne zdjęcia i chociaż jem dynię i cukinie już chyba ze dwa tygodnie to patrząc na Twoje zdjęcia zjadłabym jeszcze miseczkę;)
OdpowiedzUsuńA co tam! Cieszmy się sezonowością - cukinie i dynie do oporu!
UsuńBoskie zdjęcia. Kolory są tak smakowicie soczyste, że aż chce się sięgnąć po miskę z zupą! Pycha! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja też musiałam się powstrzymywać podczas robienia zdjęć, a potem... porwałam miskę i ... wiadomo co. :)
UsuńWygląda wspaniale! Zmotywowałaś mnie do gotowania :) Ściskam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, mam nadzieję, że skutecznie i jutro podasz Mężowi pachnące danie (hi hi hi).
UsuńPycha uwielbiam zupe z dyni wlasnie jedna czeka na ugotowanie. No i fakt, ze maz musi kroic to nic na kobiece rece. piekne smakowite fotki Dominiko! Pozdrawiam cieplutko!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo i pozdrowienia. Mam nadzieję, że Juniorek ma się lepiej z każdym dniem... ^..^
UsuńMmm prześliczne, klimatyczne zdjęcia :) A przepis właśnie trafia na listę "nazaśków", jak tylko kupię kolejną dyńkę :)
OdpowiedzUsuńTak to jest dobry patent z tymi 'nazaśkami, w przeciwieństwie do 'przydasiów'. :) Dzięki Aga.
UsuńDziś też zajadałam krem z dyni, to jedna z moich ulubionych zup. Twoja propozycja wygląda kusząco, w dodatku jest tak pięknie podana, szalenie podobają mi się Twoje miseczki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A co do miseczek... taki sklep zwany PEPCO, może jeszcze znajdziesz!
UsuńMam zamiar zrobić tą zupę już od kilku ładnych lat, może w tym roku się uda :-)
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że dyńka nie czeka już od tych kilku lat ;) Koniecznie spróbuj!
UsuńWitam, piękne zdjęcia, świetne przepisy, super blog. Ja dzielę nowoznalezione bogi na 2 kategorie, 1) te które podobają mi się i 2) te które podobają mi się i chcę je poznać od podszewki - czyli czytam wszystko od 1 posta. Ty trafiłaś do tej drugiej grupy i wczoraj spędziłam tu prawie całe popołudnie. Nie żałuję, było fajnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ojej, to naprawdę bardzo duży komplement dla mnie, dziękuję. Co prawda mój blog jest dość 'świeży', jednak zapewne zdążyłaś zauważyć, że ewoluował przez te kilka miesięcy. No chociażby dzięki niemu polepszyłam swój sprzęt fotograficzny, co nie było wcześniej brane pod uwagę. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej!
UsuńDominiko uwielbiam Twoje kulinarne posty. wszystko mi na nich smakuje, od samego patrzenia już jestem syta. Dynia wygląda apetycznie. Mniam mniam. No i podpisuję się pod komentarzem ELLEdi. Tyle, że ja nie miałam za dużo do nadrabiania, bo szczęściem trafiłam tu wcześniej. Dzięki za link o IKEI czekamy razem na nią no nie? Daj znać jak coś jeszcze dowiesz.
OdpowiedzUsuńPiękna zupa dyniowa :) Wygląda zachęcająco, szczególnie z tymi paluchami mmm :)
OdpowiedzUsuńZe względu na te piękne pomarańczowe zdjęcia zakupiłam dziś (wreszcie!) dynię :) Postaram się odtworzyć jutro ten kolor i smak, choć widzę, że brak mi kilku przypraw. Ale co tam, ważne, że wreszcie mam dynie!!
OdpowiedzUsuńGłodomorku, dla wzmocnienia koloru można do podsmażanej cebulki dodać pół łyżeczki kurkumy... Działaj ze swoją dyńką!
Usuń