Shopping is a woman thing. It's a contact sport like football. Women enjoy the scrimmage, the noisy crowds, the danger of being trampled to death, and the ecstasy of the purchase.
{Erma Bombeck}
Ten post to przede wszystkim podziękowanie dla Sylwii za jej miły gest. Dostałam od Niej bony do Home&You i jeden skrzętnie wykorzystałam tego samego dnia, którego znalazłam kopertę w skrzynce (czyli wczoraj).
Miałam swoje 'typy' przekraczając próg (?) sklepu. Jednym z pierwszych założeń zakupowych był TEN fartuch i rzeczywiście znalazłam go na półce, podekscytowałam się, założyłam go i... po chwili wątpliwości stwierdziłam, że skoro w domu mam już trzy inne, zakup czwartego byłby fanaberią. Potem zrobiłam dwie, a może nawet trzy rundy wkoło sklepu i typy się zmieniły. Pojawił się dylemat - coś praktycznego czy ozdobnego? Ech, jak zwykle... Może pościel, a może drugą narzutę, a może kolejny lampion... ('Tak, bo za mało lampionów mamy w domu' - rzekł Mąż tymi słowami lub całkiem podobnymi)
I wtedy...
Wtedy zobaczyłam tą szklarenkę. I powróciła zakopana w dalekich zakamarkach umysłu myśl, że TAK, CHCĘ TAKĄ SZKLARENKĘ! Obudziło się pragnienie niezrealizowane podczas urlopowej wizyty w IKEA.
No i w tym dziecięcym odruchu, po obejrzeniu dwóch dostępnych na półce egzemplarzy i wybraniu 'lepszego', chwyciłam ją i już nie puściłam. Nic to, że przy płaceniu, Pani przyniosła z zaplecza zupełnie świeżą sztukę, ładnie zapakowaną i tą 'pochwyconą' trzeba było odnieść na półkę...
W domu szklarenka od razu zajęła należne jej miejsce, eksmitując piękne Sansevierie do sypialni.
Ach, razem ze szklarenką nabyłam również fajny pojemnik, który spełni bardzo pożyteczną funkcję zasobnika soli w kuchni (oraz spełnił funkcję mentalnego zadośćuczynienia, że jednak kupiłam coś praktyczego).
A jak Wy kupujecie? Czy zgadzacie się z cytatem Ermy Bombeck? Czy towarzyszą temu emocje i ekscytacja, czy wręcz odwrotnie? Czy zakupy to fascynujące polowanie czy konieczność?
Robimy mały 'research', czekam na Wasze opinie!
I zawczasu życzę miłego weekendu (u nas tego weekendu ZMIANY).
Wg mnie jest ładniejsza i to baaardzo od tej z Ikei. Też myślałam o takiej mini szklarni niestety w mojej mini kuchni i w ogóle w moim mini mieszkaniu nie ma dla niej miejsca :( pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńNo w moim też go nie było. Zostało stworzone. A teraz coś innego pójdzie do ciemnej piwnicy... :)
UsuńCudo!
OdpowiedzUsuńjest prześliczna:))) nie dziwię się, że ją kupiłaś:)))
OdpowiedzUsuńmnie zawsze coś się podoba, albo nie. Gdy się spodoba i czuję w sercu to coś to wtedy kupić muszę i odwrotu juz nie ma:)))
buziaki i miłego weekendu
Znam to obezwładnienie serca. I takich co nazywają to zaćmieniem umysłu. Albo i z grubej rury - materializmem (sic!). Ale cóż, jak cieszą te piękne rzeczy. Dzięki za życzenia i buziaki!
UsuńDobrze wybrałaś, piękna szklarenka, cudo!!!! Ma śliczny uchwyt... cała jest fajniutka ;) Ja tez bym juz jej nie puściła ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna szklarenka:)Marzy mi się taka od dawna!
OdpowiedzUsuńNaprawdę ślicznie wygląda. Czasem odwiedzam Home&you ale takich ie widziałam:/
OdpowiedzUsuńTo chyba nowa kolekcja. Są też 'mniejsze wersje' - http://home-you.com/images//bigger/8587.jpg.
UsuńDominiko świetne zakupy. Szkoda żeby się bony zmarnowały. Od kiedy dostałam je od Ewelinki nie miałam okazji być w home&yuo, ale cudo ta szklarenka. Ewelinka się też na pewno ucieszy, że jej bony komuś się przydały.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dzięki Kochana. Ale w zamian coś za jakiś czas do Ciebie przyleci gołąbkiem pocztowym... :)
UsuńLubię zakupy, ale jak już na nie idę to się robi z tego konieczność. Nie lubię hałasu, nie lubię tłoku, irytują mnie osoby, które z półprzytomnym wzrokiem włażą w innych, obtłukują wózkiem/koszykiem bo akurat zobaczyli coś na półce i już nic poza tym nie widzą. Nie lubię jazgocących kobiet w kolejce do kasy. Nie chodzę na wyprzedaże, bo to dla mnie sport ekstremalny. Co mogę to kupuję przez internet. :) A na zakupy sklepowe zwykle chodzę w poniedziałek przed południem kiedy w sklepach jest spokojniej. Jak byłam młodsza to nie przeszkadzało mi to co powyżej wymieniłam, ale od dłuższego czasu jakoś mi się to odmieniło.
OdpowiedzUsuńszklarenka cacy, bardzo ładnie wygląda na ławie. :)
Miłego weekendu. :)
O, cieszę się, że Ktoś ma inaczej. Czyli nie 'babski stereotyp'! :)
Usuńswietna szklarenka,ja wchodzac do takiego sklepu dostaje oczoplasu,najczesciej wychodze z pustymi rekami,bo nie wiem co wybrac i co bedzie najlepsze dla nas..........zazdroszecze Wam tego fajnego sklepu dziewczyny...........fajny blog:P
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja staram się panować nad oczopląsem, ale przyznaję, pierwsze chwile są zatrważające. Istny amok. Wszystko piękne. :)
UsuńSzklarenka świetna! Ja to z zakupami mam tak. Gdy wejdę do sklepu czuję ekscytację (oczywiście tylko wtedy gdy wiem, że mogę sobie pozwolić na nieco większe zakupy ;)), przerzucam, oglądam wszystko bardzo niedokładnie. Po trzech godzinach walki się poddaję, wtedy na spokojnie wreszcie znajduję to coś! A najwięcej pięknych rzeczy to widzę oczywiście wtedy gdy portfel mam zupełnie pusty!
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda! Ostatnie zdanie. Ależ wtedy jest smutno... A może to jedyny ratunek przed zajęciem przez piękne rzeczy naszej tożsamości? :D
UsuńJasne, że to pierwsze! Szczególnie gdy zupełnie nieoczekiwanie znajdzie się jakiś "skarb" i od pierwszego wejrzenia pokocha nad życie :)
OdpowiedzUsuń