Peeling back another layer revealing the inner beauty of the divine that is in me.Every crack is a lesson 2 B learned
{Ashlyn Harris}
W niekończącym się oczekiwaniu na wiosnę warto pomyśleć o tym, że gdy w końcu żar buchnie z nieba, będzie trzeba ekspresowo przerzucić się na spódniczki, sukienki i krótkie rękawki.
A nawet jeśli nie, to nie warto odmawiać sobie przyjemności i efektu, jaki daje przygotowanie i użycie pewnej spektakularnej mieszanki kuchenno-łazienkowej.
Jeśli więc macie dostęp do ekspresów do kawy - w domu, w biurze, czy gdziekolwiek indziej - gwarantuję, że wkrótce będziecie zbierać fusy zaparzonej kawy, zamiast wyrzucać je do kosza.
Przepis na ten domowy peeling podała jakiś czas temu Madzia z Make Believe. Przypuszczałam, że może to być coś fajnego, ale prawda okazała się taka, że jest to NAJLEPSZY tego typu kosmetyk, jakiego kiedykolwiek używałam.
Pod względem dobra, jakie czyni dla skóry.
Pod względem zapachu, który relaksuje, jak mało co.
Pod względem prostoty wykonania,
I efektu totalnie niewspółmiernego do kosztów (minimalnych oczywiście).
Aromatyczny peeling kawowy:
Szklanka kawowych 'fusów'
2 łyżeczki mielonego cynamonu
1,5 łyżeczki mielonego imbiru
pół łyżeczki soli
100 ml oliwy z oliwek
Zatem mieszajmy Drogie Panie i urządźmy sobie w domu wczesnowiosenne SPA.
Bo przecież Bloggerki nie tylko wspaniale gotują i pieką oraz tworzą piękne wnętrza, ale również dbają o siebie. :)
Bo przecież Bloggerki nie tylko wspaniale gotują i pieką oraz tworzą piękne wnętrza, ale również dbają o siebie. :)
A może zapakować porcję kosmetyku w ładny słoiczek i podarować przyjaciółce?
Przepiękne zdjęcia <3 Aż czuję zapach tego peelingu :)
OdpowiedzUsuńo dobroci kawowych fusów słyszałam już dawno temu (świetne działanie anty-celilitowe na przykład) ale dopiero pod wpływem Twoich zdjęć wiem, że muszę spróbować! a co ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie Moja Droga! Naprawdę ten post nie wyrazi tego WOW, które daje ten specyfik. :)
UsuńPotwierdzam, ten peeling to jest zbawienie :) przed wiosenno-letnimi upałami :)
OdpowiedzUsuńKiedyś często sobie robiłam taki kawowy peeling. Może warto do tego wrócić? Martwi mnie tylko wizja oblepionej fusami wanny ;) Ale efekty były, potwierdzam i ja :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Tak - jest to w pewnym sensie brudna przyjemność i wannę trzeba myć. Ale nic to - skóra miękka, gładka i pachnie cynamonem!
UsuńRobisz tak piękne zdjęcia, zachwycam się, peeling kuszący ;)
OdpowiedzUsuńSkuś się koniecznie!
UsuńTak zgadzam się zdjęcia fantastyczne. Pomysł na peeling warty uwagi :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Kasia
Lubię takie recyklingowe przepisy ;)
OdpowiedzUsuńAj,to czekam na ten słoiczek Domi :D ;) :** / ewel
OdpowiedzUsuńKawę, cynamon i imbir bardzo lubię. Oliwę wręcz uwielbiam, nic więc nie pozostaje jak tylko, taki wspaniały peeling sobie zafundować. :)
OdpowiedzUsuńNawet nie musisz mnie zachęcać specjalnie, zastosuje na pewno :D
OdpowiedzUsuńjestem zwolenniczka kosmetyków "homemade", a cynamon to mój nr jeden!
OdpowiedzUsuńFusów z kawy od lat używam jako peeling i też dodaję trochę cynamonu. Kupne napakowane chemią przy takim domowym nie mają szans. Tylko nie dodaję oliwy, po peelingu natłuszczam skórę olejem kokosowym. :)
OdpowiedzUsuńMmmmm... Olej kokosowy brzmi ponętnie!
UsuńTakiego peelingu często używam, ale jeszcze nigdy nie dodawałam do niego cynamonu i imbiru. Zaczynam zbierać fusy od innych, bo ja to tylko rozpuszczalną kawę piję :)
OdpowiedzUsuńSwietny przepis! Na pewno skorzystam :))
OdpowiedzUsuńA ze swojej strony podaję przepis na doskonały przepis na peeling do stóp i dłoni. Odkąd go poznałam w ogóle nie używam kupnych :)
Łyżeczka oliwy z oliwek, łyżka miodu, łyżka drobnej soli morskiej. Polecam :))
Dzięki za przepis "na wymianę". Oczywiście zrobię! :)
Usuńsuper pomysł! z chęcią bym wypróbowała i coś czuję, że się skuszę:))) kocham cynamon , zwłaszcza jego zapach:))))
OdpowiedzUsuńJuż czuję zapach tego kosmetyku. Ach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Na dworze biało, a u Ciebie zdjęcia jak ze słonecznej plaży.
OdpowiedzUsuńAleż ten peeling musi bosko pachnieć!
Dodając jeszcze odrobinę kardamonu,
wyszła by z niego moja ulubiona kawa;))
Myślę, że można dodac i do kosmetyku i do kawy... :)
UsuńDominiko, trzeba jeszcze uprzedzić blogerki, ktore zechcą skorzystać z przepisu, że mycie wanny po takim peelingu nie należy już do przyjemności...
OdpowiedzUsuńAle mnie to nie odstrasza ;)
Mnie też nie! :D
UsuńRozgrzewające i przyjemne:) Zapraszam do siebie i mocno pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzielenie.blogspot.com
Dominiś, nie robiłam peelingu - kupuję. Nie będę kupować - zrobię! A u mnie tyle fusów w kuble ląduję, aż żal...!
OdpowiedzUsuńA zdjęcia Twoje jak zwykle tak cudne, że zjadłabym ten Twój peeling łyżeczką! ;)
O tak, peeling kawowy (oprócz sprzątania) to sama przyjemność. Czasem lubię dodać do niego śmietany lub jogurtu, co uspokaja skórę. Albo sok z cytryny na przebarwienia. Albo olejek pomarańczowy dla obłędnego zapachu. Tych "albo" są pewnie dziesiątki ;)
OdpowiedzUsuńOjj tak, zdecydowanie, sama kawa mielona jest doskonała, a dodatki to już kwestia naszej wyobraźni i preferencji... Ja idąc na łatwiznę najczęściej robię na bazie cuktu i oliwy :)
UsuńSuper! Zrobie! Ostatnio cos mnie naszlo na produkcje domowych kosmetykow, chyba sie nudze... :P
OdpowiedzUsuńDominiczko, tak lubię Twoje zdjęcia, że nie mogłam się powstrzymać i zaprosiłam Cię u siebie do foto zabawy :)))
OdpowiedzUsuńI love that so much, sweetie!!!! Doing that for sure:) Happy day, sweetie.
OdpowiedzUsuńTen peeling jest świetny! Wczoraj zafundowałam sobie takie domowe spa i efekt naprawdę zaskakująco pozytywny:) dziękuję!
OdpowiedzUsuńCieszę się - ja robiłam przedwczoraj i już nawet nie patrzę w stronę peelingów na sklepowych półkach...
UsuńSwietny peeling! Napewno sprobuje,ostatnio troche siebie zaniedbuje :-)
OdpowiedzUsuńKocham twoje zdjęcia :) Oglądam je już kolejny raz o dalej się zachwycam :) Jaka ty jesteś zdolna!
OdpowiedzUsuń