The greatest gift is a portion of thyself
Kwiaty są piękne, ale w kontekście ślubnego podarunku coraz częściej ustępują miejsca innym pomysłom Niekiedy na prośbę młodej pary, innym razem z inicjatywy zaproszonych. Na początku nie byłam do tego przekonana, ale sama wiem, ile wiązanek otrzymaliśmy na naszym ślubie i w radosnym zaaferowaniu nikt nie zwrócił na nie większej uwagi, a powstała raczej kwestia "co z kwiatami?" - jak je upchnąć do bagażników, dokąd przewieźć... Tym bardziej, że półtora dnia po weselu wyruszaliśmy w podróż poślubną. I tak zastępy wiązanek dokańczały żywota w domach rodziców i innych miejscach.
Tymczasem moim zdaniem kwiatom należy się czas i uwaga. To najpiękniejsza ozdoba domu, gdy odpowiednio wyeksponowany - jeden kwiat czy cały bukiet - cieszy nasze oczy i nosy. I nadal uważam, że to wspaniały prezent, ale niekoniecznie zawsze na ślub.
Za to młodej parze miło jest pozostawić drobny upominek, który przetrwa nieco dłużej niż 3 dni i będzie budził miłe wspomnienie, kiedy już ślubne emocje opadną. I jeszcze taki, który nie pozostawi nas z uczuciem, że daliśmy coś tam, bo trzeba było. Raczej taki, który da nam poczucie, że włożyliśmy w niego odrobinę serca.
A tak poza tym, to poniżej przepis na przepyszne ciasteczka korzenno-orzechowe. Powstały na bazie przepisu Liski, który już kiedyś wypróbowałam, ale tym razem nieco zmodyfikowałam.
Na 20 dużych ciastek:
2 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia + 1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka imbiru w proszku
2 łyżeczki mielonego cynamonu
1 łyżeczka przyprawy korzennej
1/2 łyżeczki soli
150g miękkiego masła
1 szklanka cukru
1 jajko
1/2 szklanki cukru Dark Muscovado
2 łyżki masła orzechowego
Mąkę przesiewamy z przyprawami, sodą i proszkiem. W osobnej misce ucieramy mikserem masło z cukrem, a następnie z jajkiem, masłem orzechowym i Dark Muscovado. Do utartych składników dodajemy przesiane, miksujemy, aż masa zacznie się scalać. Na koniec wyrabiamy krótko i odkładamy zawinięte w folię spożywczą ciasto do lodówki na 60 minut.
Po tym czasie formujemy kulki wielkości 2,5-3 cm. Układamy na blasze pozostawiając im miejsce, gdyż urosną i się 'rozpłaszczą'. Możemy dodać migdały do ozdoby i smaku (wówczas kulki nieco spłaszczamy). Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez ok.13 minut. Ja piekłam na 2 razy, na jedną blachę - 10 ciasteczek.
Ciastka są nieprawdopodobnie kruche i aromatyczne, a na drugi dzień leciutko ciągnące w środku.
Takie ciasteczka to według mnie wspaniały pomysł na prezent. :) Świadomość, że ktoś upiekł je specjalnie dla Ciebie, poprawia smak dwukrotnie!
OdpowiedzUsuń...Ty tu Dominiko takie rzeczy pokazujesz, a u mnie w domu nie ma żadnego ciastka... A ja mam w pracy zaległości i za pieczenie wziąć się nie mogę! Ech.... Zrobię sobie chociaż kaweczkę... ;)
OdpowiedzUsuńuściski i miłego wieczoru! :)
dominika
Dominiko, dobra kawa nie jest zła. Ciasteczka w większości poszły 'do ludzi', ale przyznam, że mniejszość uszczknęłam. Tobie również miłego wieczoru i niedzieli też!
UsuńTakie ciasteczka w tym momencie na pewno by się przydały.. pogoda za oknem nie jest najlepsza.. chłodno.. ciemno.. oh już mi zimowo! Ciasteczka na pewno są pyszne, kiedyś na pewno je upiekę:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Zdecydowanie wybieram ciastka! Świetny prezent od serca!
OdpowiedzUsuńwszystkim bardzo, ale to bardzo smakowały!:)
OdpowiedzUsuńCieszę się (ale ta partia była w plastikowym pojemniku, buuu ;) )
Usuń