Perhaps the truth depends on a walk around the lake.
{Wallace Stevens}
Być może, ale niedzielna wędrówka zaprowadziła nas tylko do połowy drogi wokół jeziora.
Więc słów Wallace'a Stevensa nie potwierdzę, ani im nie zaprzeczę...
Zaniosło nas też na targ rupieci, gdzie znalazło się stare wiosło (za złotych 10) i kobaltowa mini urna (za złotych 5) i jeszcze mnóstwo innych staroci, które już miałam w ręku, ale opanowałam się...
Blogujący i fotografujący chyba dostają w takich miejscach swego rodzaju amoku, czyż nie?
O, mam taką samą butelkę na mleko kupioną w sklepie na C. :-). Kubek obok też bardzo fajny i te migawki z wiosłem :)
OdpowiedzUsuńTak tak, ta butelka jest ze sklepu na "C" za 8 złotych, zapomniałam dodać. Ale jest świetna, prawda?
Usuńfajne!
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia. Zniewalające kolory! ach!
OdpowiedzUsuńAle fajne wiosło!
OdpowiedzUsuńJa też dostaję amoku w miejscach, gdzie mogę znaleźć różne "skarby" :)
Tak, tak. Amok w takich miejscach jest mi doskonale znany. Doświadczam go niezmiennie. ;))
OdpowiedzUsuńale boska buteleczka i to wiosło świetne! gdybym takie miała zawisło by w sypialni na 100%:)
OdpowiedzUsuńuściski
no tak, dokładnie, to jakiś stan euforycznego uniesienia:))) Ale wiosło jest wspaniałe! Sama bym wzięła:))))
OdpowiedzUsuńxxx
Targi rupieci pobudzają moją wyobraźnię, w sobotę wybieram się na jeden, a Twoje zdjęcia rozbudziły tę chęć maksymalnie :)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia ;) i ta rybka <3
OdpowiedzUsuńOj fakt, można dostać oczopląsu od staroci....U nas trzeba zawse płacić gotówką i to stanowi doskonały sposob limitowania :-) Dawno nie byłam na spacerze dookoła jeziora...
OdpowiedzUsuńW takich miejscach zdecydowanie ciężko nad sobą zapanować. jedyny sposób to wycieczka bez pieniędzy w innym wypadku jestem w stanie wydać wszystko.
OdpowiedzUsuń