No i Ewa Ł. - mój pracowy spiritus movens tego bloga - pierwsza zrobiła kulę. Ale ja szybko nadrobiłam zaległości. Trochę było z tym problemów. Stwarzał je Heser. Trzeba było uchronić balony przed jego ciekawskimi łapkami uzbrojonymi w pazurki. A potem ganiać go po mieszkaniu, gdy porywał w pyszczek kłębek włóczki i uciekał ekspresowo (faza Hesera na kłębki i motki daleko wykracza poza stereotypowe wyobrażenia prezentowane nam niegdyś w 'Przygodach kota Filemona').
Trudności zostały jednak przezwyciężone.
Niezbędniki do wykonania kul(i):
balon (nadmuchany do kształtu kuli, w opcji klosza do lampy - piłka plażowa)
włóczka
klej do tapet
pół godziny (na sztukę).
Metodologia wykonania jest banalna. Owijamy namoczoną w kleju włóczką (uprzednio odsączoną z kleju) balonik i zostawiamy do wyschnięcia na 1 dzień. Gdy włóczka zupełnie wyschnie i usztywni się, przekłuwamy balonik i wyciągamy jego resztki z kuli.
Ale słowo przestrogi. Moje kule tak się zintegrowały z balonikiem, że po jego przebiciu nastąpiła całkowita implozja i z kuli zrobił się bezkształtny zwitek. My heart collapsed as well!
Jednak po usunięciu balonika, kulę udało się doprowadzić do jej sferycznych parametrów.
I voila!
I voila!
Chcę ich więcej, do ogrodu, na balkon... Więc to jeszcze nie koniec.
Ale świetne te kule! Przydałyby mi się na balkonie. Tylko czy myślisz, że dałabym radę moimi niewprawnymi rękoma stworzyć takie cudo?
OdpowiedzUsuńNa pewno! To naprawdę proste, tylko troszkę się trzeba ubabrać klejem. :) Ale łatwo się zmywa z rąk. I dla dodatkowego usztwnienia można pomalować farbą w sprayu.
UsuńAlbo możemy się umówić na grupowe klejenie kul, bo ja też jeszcze chcę, he he...
UsuńO ten pomysł mi się podoba:))
Usuń