15 minut przed końcem pracy zaczęłam w głowie wirtualny przegląd lodówki z myślą o oszczędności czasu po przekroczeniu progu domu. Hmm, byłam pewna paczki mrożonych kalafiorów i ciasta francuskiego. Ziemniaki i cebula (w okresie pokoju ;)) zawsze są. O! Orzechy, czemu nie!
Pomysł skrystalizował się dość szybko i dobrze, gdyż wykonanie - choć sprawne - jednak pochłonęło nieco czasu, bo osobno tłuczenie orzechów, osobno gotowanie, osobno beszamel, osobno pieczenie...
Ale powstało pyszne COŚ.
Niech będzie, że quiche (albo choć jego rodzaj) - Ewa dobrze wie, że nie cierpię nazywania oryginalnych potraw ich nazwami własnymi, jeśli receptura nie przystaje do tej oryginalnej właśnie.
Ale jak to nazwać???
ZapiekankaNaCieścieFrancuskimZKalafioremZiemniakamiCebuląSzynkąSzwardzwaldzkąIOrzechamiPodBeszamelem???
No nie bardzo...
A więc zostańmy przy tym Quiche typu 'co-tam-mam-akurat-w-lodówce'.
Tak czy siak, nie lubię się chwalić i ze skromnością podchodzę do swych kulinarnych przygód, jednak po spróbowaniu gotowego pomyślałam sobie: WOW!
Nie wiem, czy mąż pomyślał to samo, ale nie zostało nic...
Ingrediencje na spontaniczny Quiche:
1 opakowanie chłodzonego ciasta francuskiego
3 całkiem spore ziemniaki (umyte, nieobrane)
1 opakowanie mrożonego kalafiora
1 średnia cebula
4 plastry szynki szwardzwaldzkiej (lub innej surowej, dość słonej)
10 orzechów włoskich
masło
sól, pieprz
Na beszamel:
ok. 100g masła
ok. 1/2 szklanki mąki pszennej
ok. 1 szklanki mleka
szałwia, rozmaryn, sól - do doprawienia
***
Techniczna procedura wykonawcza obejmuje przede wszystkim:
1) Zagotowanie wrzątku w garnku
2) Nagrzanie piekarnika do 190 stopni
3) Przygotowanie patelni.
A potem następuje zgrabne uwijanie się między deską, garnkiem i patelnią w rytmie zdecydowanie allegro, które kończy się zdmuchnięciem z twarzy zabłąkanego pukla włosów w momencie zatrzaskiwania drzwiczek piekarnika. ;) Ale po kolei...
Ja najpierw wrzuciłam do osolonego wrzątku pokrojone na cząstki ziemniaki. W międzyczasie utłukłam orzechy i uprażyłam je na suchej patelni. Następnie dorzuciłam do ziemniaków cząstki kalafiora, żeby sobie razem bulgotały aż do poziomu al dente i zajęłam się zeszkleniem na maśle pokrojonej w półksiężyce cebuli.
Cebulę odłożyłam do miseczki i na tej samej patelni przygotowałam beszamel. W tym celu króciutko podprażyłam mąkę, dodałam masło i mieszałam, aż się rozpuściło i połączyło z mąką. Następnie dolewałam po trosze mleka, aby uzyskać pożądaną, aksamitną konsystencję. Dlatego składniki podane są nieco 'na oko', nie odmierzałam tak dokładnie, tak to już jest przy codziennym gotowaniu. Jednak jeśli ktoś potrzebuje aptekarskiej precyzji, podaję przepis samego Mistrza - Mario Bataliego.
Na koniec doprawiłam beszamel szczyptą szałwii, rozmarynu i soli.
Formę do tarty wylepiłam ciastem francuskim.
*Nie mam takiej z wyciąganym dnem, dlatego stosuję prosty pomysł - pasy papieru do pieczenia (co widać na zdjęciu) ułatwiające wyciąganie tarty, ciasta w nienaruszonym stanie.
Na cieście ułożyłam odcedzone ziemniaki, kalafiora i połowę cebuli. Poprzetykałam wszytko plasterkami szynki. Całość oprószyłam czarnym pieprzem, odrobiną soli i pokryłam beszamelem. Na sam wierzch dodałam resztę cebuli i prażone orzechy.
Piekłam ok 25 minut - również 'na oko' - aż brzegi ciasta były ciemnozłote.
I don't always prepare such rich meals. Sometimes I'll just serve a simple quiche, salad and dessert for dinner.
{Paul Lynde}